Nie wiem. Faceci są teraz na nas obrażeni. Kobiety poszły po równouprawnienie zawodowo-finansowe i społeczne. Jeśli chodzi o sferę intymności i praw seksualnych, jest im trudniej. A faceci to wyczuli i odkuwają się właśnie na tym terenie. Nie wiem, czy pani pamięta antyczną komedię Arystofanesa „Lizystrata".
Gosiaaak200 Dołączył: 2019-11-17 Miasto: łódź Liczba postów: 217 3 lutego 2021, 12:01 Usunąć Edytowany przez Gosiaaak200 5 lutego 2021, 07:26 Dołączył: 2017-07-22 Miasto: Zielona Góra Liczba postów: 6667 3 lutego 2021, 15:10 Jak Cię wkurza, że on korzysta z rzeczy, które "kupiła Twoja rodzina", to daj Ty temu biednemu chłopakowi spokój... Sama nie wydałaś na to ani złotówki i jeszcze robisz mu jazdy, że facet używa tego czy tamtego. Niedługo pożrecie się o to, kto ile kupił bułek z Biedry, a ile zjadł... To normalny, fajny związek dwojga kochających się ludzi, czy jakiś wyrachowany układ? Albo zacznijcie żyć CAŁKOWICIE na własny rachunek, albo uwolnij chłopa od siebie, bo jeszcze trochę i biedak skończy w Tworkach. Dołączył: 2018-04-14 Miasto: Wrocław Liczba postów: 8385 3 lutego 2021, 15:15 Jak Cię wkurza, że on korzysta z rzeczy, które "kupiła Twoja rodzina", to daj Ty temu biednemu chłopakowi spokój... Sama nie wydałaś na to ani złotówki i jeszcze robisz mu jazdy, że facet używa tego czy tamtego. Niedługo pożrecie się o to, kto ile kupił bułek z Biedry, a ile zjadł... To normalny, fajny związek dwojga kochających się ludzi, czy jakiś wyrachowany układ? Albo zacznijcie żyć CAŁKOWICIE na własny rachunek, albo uwolnij chłopa od siebie, bo jeszcze trochę i biedak skończy w Tworkach. To już akurat było :D Pamiętny temat o tym jak Gosia kupuje sobie orzechy a on bezczelnie jej je wyżera :D :D :D To nie jest związek. To wspólokatorstwo i rozliczanie się z każdego grosza i każdej rzeczy w lodówce. Aż by się chciało lodówkę podzielić na półki ta jest moja a ta Twoja... Tak się nie zachowują osoby w sobie zakochane. Dołączył: 2009-04-25 Miasto: Leeds Liczba postów: 9204 3 lutego 2021, 15:22 Ile razy jeszcze bedziesz pytac o to samo? Wez daj chlopu spokoj i dorosnij w koncu. DzulieT 3 lutego 2021, 15:42 paola1328 napisał(a):Ale ze dostajesz od mamy pierogi i siadasz i zjadasz, a on nie moze, bo nie sa jego? O to chodzi? Wspolczuje mu. Haha to musi być trol 🤣🤣🤣 Liandra 3 lutego 2021, 16:02 Że ten facet jeszcze siedzi w takim układzie? Jakiś desperat, tak mu zależy na chałupie i seksie, żeby znosić rozliczania z jedzenia które jest twoje, a które tylko moje bo od mojej mamusi..? A po co ty z nim siedzisz skoro nie masz potrzeby dzielenia się z nim wszystkim, tylko denerwuje cię, że coś zjadł czego sam sobie nie kupił? Rodzice mają was utrzymywać i karmić jak 15letnie dzieci? Jego mają po prostu normalne podejście do dorosłego i samodzielnego syna, a twoi kwokują ci bo może zdają sobie sprawę, że masz problem nawet z prostym gotowaniem ? Dołączył: 2019-04-03 Miasto: Glasgow Liczba postów: 1636 3 lutego 2021, 16:26 Serio czepiasz się biednego faceta że jego rodzina nie kupuje Wam bułek i garnków? 🤦‍♀️ Co Ty jeszcze wymyślisz? Dołączył: 2007-02-06 Miasto: Liczba postów: 10562 3 lutego 2021, 17:01 DzulieT napisał(a):paola1328 napisał(a):Ale ze dostajesz od mamy pierogi i siadasz i zjadasz, a on nie moze, bo nie sa jego? O to chodzi? Wspolczuje mu. Haha to musi być trol ??? hahahahaha, chyba nie moze byc inaczej, hahahah, podjadanie po cichaczu jedzonka od mamy , tego jeszcze nie bylo🤪 IfYouWereThereBeware 3 lutego 2021, 17:16 Gosiaaak200 napisał(a):Mieszkam z moim facetem pol roku. Mieszkanie wynajmujemy dzięki mojemu wujkowi który nam wynająłbardzo tanio. Płacimy na pol . Moja rodzina nam pomaga kupuje jedzenie cZesto , jakieś przybory kuchenne . Jego rodzina nie kupiła nigdy nic zupełnie. On mało co sam kupi z siebie , trzeba mu powiedzieć . No ale jak mu powiem zawsze kupi . Ogólnie średnio się dogadujemy chwilami , dużo rzeczy mi przeszkadza . Wkurza mnie ze jego rodzina nic nam nie pomaga a moja robi wszystko a on z tego korzysta .wkurza mnie jego ciekawość jak dostanę coś od mamy do jedzenia czy coś on ciagle jest zaintersowany co to i często mi to zjada . Nie wiem czy dalej tkwić w tym związku. Proszę o pomoc Myślę, że dzieci nie powinny bawic sie w związki. Dołączył: 2020-11-13 Miasto: Kiedyś Liczba postów: 641 3 lutego 2021, 17:37 O Chryste Panie 🤷‍♀️ dej se spokój dziewczyno, tak jak większość dziewczyn tu napisała, to brzmi bardziej jak bycie współlokatorami niż związek. Co to znaczy że nigdy nic nie kupuje tylko trzeba mu powiedzieć? Może zna się na prowadzeniu domu tak samo dobrze jak Ty na kuchni... Co do rodziny która wspomaga, to trochę mi brakuje słów szczerze mówiąc... Jeżeli wkurzają Cię takie "problemy", to strach pomyśleć co będzie potem.... Dołączył: 2010-03-13 Miasto: Warszawa Liczba postów: 5191 3 lutego 2021, 18:20 Strasznie stawiasz na Wasze rodziny, to ze ktos Wam cos kupuje to tylko przysluga. Nie mozess go o to obwiniać nie uwazasz? Nawet nie wiem czy chce z nim się kiedykolwiek już zobaczyć po czymś takim. Udostępnij ten post Teraz każdy musi być z telefonem przy dupie albo się tłumaczyć czemu go mieć nie Jak poradzić sobie w pracy, w której otaczają nas zazdrośnice i miłośniczki snucia złośliwych plotek? Fot. Unsplash Pół roku temu zmieniłam pracę. Bardzo ciężko na to pracowałam. Nie tylko skończyłam studia podyplomowe i nauczyłam się nowego języka, ale przede wszystkim wyszłam ze swojej strefy komfortu. Śmiało mogę powiedzieć, że urosły mi skrzydła. W końcu zerwałam współpracę z firmą, której zarząd mnie nie doceniał i nagminnie upokarzał. Byli w szoku, kiedy złożyłam wymówienie. Cieszyłam się na nowe doświadczenia i zupełnie nową, bardzo emocjonującą zawodową ścieżkę. Niestety okazało się, że wpadłam z deszczu pod rynnę... Zaczęłam być doceniana i stałam się prawą ręką szefa, ale koleżanki z pracy codziennie uprzykrzają mi życie. Zobacz także: Najbardziej lubię samotność. Czy coś ze mną nie tak? Uprzykrzanie życia to mało powiedziane. Mniej więcej od miesiąca, każdy mój dzień w pracy wygląda koszmarnie. Nikt ze mną nie rozmawia. Za swoimi plecami wciąż słyszę niewybredne komentarze i złośliwy śmiech. Tuż przed poprowadzeniem ważnej prezentacji zostałam ostatnio przez koleżankę „niechcący” oblana kawą. Przeprosiła mnie, ale gdy odeszłam o krok, zaczęła głośno się śmiać. Na szybie samochodu, który zostawiam pod pracą, ciągle znajduję przyklejone karteczki z zaadresowanymi do mnie niecenzuralnymi epitetami. Podobno uwiodłam prezesa i rozbiłam jego rodzinę... To bzdura! Początek w firmie był całkiem przyjemny. W moim dziale pracują prawie same kobiety. Już po pierwszym tygodniu zaczęłam być przez nie zapraszana na babskie wyjazdowe weekendy, czy wyjścia na kawę. Każda z nich była początkowo sympatyczna. Polubiłam je, ale wiedziałam, że nigdy się z nimi nie zaprzyjaźnię. Już wtedy dostrzegałam, że zdecydowanie za bardzo interesuje je życie innych. Osobom, których dobrze nie znały, nie wiedzieć czemu, przypisywały mnóstwo negatywnych cech. Anna z pokoju obok na pierwszy rzut oka wydawała im się podłą intrygantką. Karolina z piętra niżej była podobno nimfomanką, nie mówiąc już o Agacie, która niedawno się zwolniła. No z tej to było prawdziwe ziółko... Kariera przez łóżko i tym podobne rzeczy. Przecież nie mogła za swoją pensję kupić sobie tej torebki Chloé... Okropnie się tego słuchało, więc zaczęłam wychodzić z nimi coraz rzadziej. Kłopoty zaczęły się z chwilą, kiedy moją pracę zaczął doceniać szef. Kilka razy odbywałam służbowe zagraniczne podróże jako reprezentantka firmy. Nie zostało to dobrze przyjęte przez moje pracujące tam dłużej koleżanki. Niedługo wszystkie zaczęły się ode mnie odwracać. Nie mam pojęcia, co robić. Zwolnić się i zaprzepaścić swoją szansę na czekający mnie za około kilka miesięcy awans, a potem przeniesienie do innego działu, czy nie dać im satysfakcji i zostać? Nie wiem jednak, czy mam siłę dalej to znosić. Każdy dzień w pracy to dla mnie psychiczny dołek. Milena Zobacz także: Moja najlepsza przyjaciółka wyprowadza się za granicę. Nie mogę jej tego wybaczyć...
Chce być chłopakiem Od pewnego czasu podobają mi sie dziewczyny. Mam krótkiew włosy, staram sie być jak chłoapka. Co mi doradzacie ? Jak sobie pomóc ? Nie moge na razie zmienić płci. 14. Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2011-05-27 19:06:12. 5 ocen | na tak 80%.
napisał/a: maruda83 2010-10-12 15:15 Witam wszystkich, Jestem po ślubie ponad 2 lata... Szczerze mówiąc nie pamiętam co nas skłoniło do tej decyzji, po czasie odnoszę wrażenie, że chodziło o jakis kolejny etap w życiu a nie o "ukoronowanie" miłości... Dzieci nie mamy i raczej mieć nie będziemy... Relacje między nami nigdy nie były idealne ale jakoś to wszystko szło na przód... Wszystko popsuło się po ślubie. Doszły problemy finansowe, mój mąż ma własną firmę i niestety mam wrażenie, że zarządza nią "nie przeliczając czynów na zamiary" - w wyniku czego ma poważne problemy finansowe. Przez długi czas pożyczałam, dawałam mu większe pieniądze (jeśli je miałam), miał oddawać nie oddawał a ja tak naprawdę zapominałam... doszło do tego, że zapożyczyłam się u mojej mamy, srzedałam swoje mieszkanie żeby spłacić część naszych długów, wzięłam na siebie spora pożyczkę, wyczyściłam kartę kredytową.... bardzo chciałam pomóc ale nie wiem jak to wszystko się skończy... Wiem, że sama jestem sobie winna, mogłam powiedzieć nie, mogłam pomyśleć zanim cokolwiek zrobiłam ale sądziłam, że robię dobrze... W sumie nie rozmawiamy o tych sprawach, mój mąż twierdzi, że pamięta o pieniądzach ale przecież on nie zrobil tego specjalnie, i trzeba cierpliwie czekać... Tak naprawdę nie rozmawiamy praktycznie wogóle od dłuższego czasu, mijamy się, czułości, trzymania się za rekę itd już nie ma... Mam poczucie winy, że to wszystko przeze mnie, że to ja powinnam być tą ostoją w związku, że jeśli on ma zły czas to powinnam stać przy nim nie zależnie od wszystkiego... Ale nie umiem, nie umiem udawać że jest wszytko w porządku, nie umiem ciągle dostosowywać się do jego sytuacji, do jego problemów i jego położenia... czy ktoś się mnie zapytał jak ja sobie w tym wszystkim radzę? nie... Jestem już zmęczona tym wszystkim, nie widzę przyszłości dla naszego małżeństwa... Jak czytam to wszystko co napisałam to wydaje mi się to bardzo błahe, śmieszne itd ale ja naprawdę mam problem, jest on o wiele bardziej poważny i złozony tylko nie wiem jak to wszystko opisać... W sumie to chyba nawet nie czekam na jakikolwiek odzew... musiałam to poprostu napisać m83 napisał/a: Lika 2010-10-12 17:31 To zabrnęło już bardzo daleko.... rozumiem Cię że nie chcesz być ciągle dla niego ostoją bo dla każdego człowieka jest to zbyt duże obciążenie psychiczne. Podejrzewam też że miałaś inne oczekiwania co do niego jako mężczyzny i tzw. głowy rodziny. Czy on nadal ma tą firmę? czy zarabia? czy nadal popadacie w coraz większe długi? Dowiedz się o intercyzę, to nie oznacza braku miłości lecz zabezpieczenie dla Ciebie. Czy kiedykolwiek chciałabyś mieć z nim dziecko? napisał/a: maruda83 2010-10-12 19:49 Lika napisal(a):To zabrnęło już bardzo daleko.... rozumiem Cię że nie chcesz być ciągle dla niego ostoją bo dla każdego człowieka jest to zbyt duże obciążenie psychiczne. Podejrzewam też że miałaś inne oczekiwania co do niego jako mężczyzny i tzw. głowy rodziny. Czy on nadal ma tą firmę? czy zarabia? czy nadal popadacie w coraz większe długi? Dowiedz się o intercyzę, to nie oznacza braku miłości lecz zabezpieczenie dla Ciebie. Czy kiedykolwiek chciałabyś mieć z nim dziecko? Na szczęście na samym początku małżeństwa podpisaliśmy rozdzielność więc w świetle prawa ja jestem sobie a on sobie. Ja nie odpowiadam za jego długi, tylko niestety on ma moje pieniądze... dużo pieniędzy, które muszę jakoś odzyskać. Na samym początku imponowało mi to, że ma własny biznes, że jest człowiekiem zaradnym, ma ambicje, wie czego chce... tylko w pewnym momencie straciłam wyczucie tego co się dzieje, to wyglądało tak jakbym miała klapki na oczach i robiłam wszystko wg jego wizji, kupił dom - chociaż ja go nie chciałam - przeprowadziliśmy się, bo on nas dba, myśli o przyszłości, moje mieszkanko wynajeliśmy ale wszystkie pieniądze brał on... (miałam poczucie, że tak jest właściciwe, on płacił kredyt na dom więc to był mój wkład...) Długi rosną, stały dochód mam ja on jakoś kombinuje na boku... przeraża mnie brak poczucia bezpieczeństwa, brak stabilności finansowej i tego, że on zachowuje się tak jakby to był mój obowiązek dostosować się do tej całej sytuacji, nie widzi żadnego problemu w ani w naszym związku ani w naszych relacjach. Jakiś czas temu mieliśmy bardzo poważną rozmowę, po której chciałam odejść. Wyprowadziłam się na tydzień ale wróciłam, a kiedy chciałam żebyśmy usiedli i porozmawiali on stwierdził, że nie ma o czym rozmawiać, musimy się odciąć od tego co było grubą kreską i zacząć wszystko od nowa... ale czy tak się da? wiem, że nie... Coraz cześciej łapię się na myśli, że chciałabym mieć dziecko ale nie z nim, nie w tym związku, bo dziecko niczego nie załatwi, dla mnie nie jest lekarstwem na kryzys... Zastanawiam się czy mam prawo myśleć o odejściu, jeśli mój mąż nie pije, nie bije mnie, nie zdradza, ogólnie jest dobrym i lubianym człowiekiem... czy myśląc w ten sposób nie jestem egoistką? napisał/a: Lika 2010-10-12 22:24 maruda83 napisal(a):Tak naprawdę nie rozmawiamy praktycznie wogóle od dłuższego czasu, mijamy się, czułości, trzymania się za rekę itd już nie ma i to mnie nie dziwi bo sama piszesz że:maruda83 napisal(a):Na samym początku imponowało mi to, że ma własny biznes, że jest człowiekiem zaradnym, ma ambicje, wie czego chce. więc teraz naturalnie Ci tego brakuje.. aby był seks i czułości musi być też jakaś fascynacja drugą osobą a on zbyt dużo stracił w Twoich oczach...maruda83 napisal(a):tylko w pewnym momencie straciłam wyczucie tego co się dzieje, to wyglądało tak jakbym miała klapki na oczach i robiłam wszystko wg jego wizji, kupił dom - chociaż ja go nie chciałam - przeprowadziliśmy się, bo on nas dba, myśli o przyszłości, moje mieszkanko wynajeliśmy ale wszystkie pieniądze brał on... przyzwyczaiłaś go do tego i on teraz nie widzi w tym nic nie stosownego w dodatku nie poczuwa się do jakiejkolwiek odpowiedzialności za rodzinę, nie dziwię się w takim razie że dziecka mieć z nim nie chcesz. Nie rozumiem dlaczego Twój mąż nie może iść do jakiejś normalnej pracy i pracować dla kogoś ale za to mieć tą co miesięczną pensje...? czy on jest zadowolony z takiego stanu rzeczy? nie chce nic zmienić? [ Dodano: 2010-10-12, 22:34 ]maruda83 napisal(a):Wyprowadziłam się na tydzień ale wróciłam, a kiedy chciałam żebyśmy usiedli i porozmawiali on stwierdził, że nie ma o czym rozmawiać, musimy się odciąć od tego co było grubą kreską i zacząć wszystko od nowa... ale czy tak się da? wiem, że nie... i znowu to Ty wyciągnęłaś rękę... to on powinien błagać Cię o powrót do domu i obiecać że zajmie sie normalną pracą a nie kręceniem na boku... Jest o czym rozmawiać, o przyszłości... jak to odciąć się grubą kreską od tego co było skoro on nic w swoim zachowaniu nie zmienia...maruda83 napisal(a): nie widzi żadnego problemu w ani w naszym związku ani w naszych relacjach to też mnie martwi, musisz go uświadomić jak bardzo jesteś nieszczęśliwa że nie masz poczucia bezpieczeństwa...maruda83 napisal(a):Zastanawiam się czy mam prawo myśleć o odejściu, jeśli mój mąż nie pije, nie bije mnie, nie zdradza, ogólnie jest dobrym i lubianym człowiekiem... czy myśląc w ten sposób nie jestem egoistką? Masz prawo. Zdecydowanie. A to się nazywa zdrowy egoizm i należy taki mieć. Nie chcę Cie namawiać ani do rozstania ani do tkwienia w tym związku, nie potrafię też dać gotowej rady, ale czasem sama rozmowa pomaga napisał/a: maruda83 2010-10-13 09:20 Lika, masz rację, sama rozmowa bardzo dużo daje i przynosi ulgę, bo powoli zaczynam wątpić w siebie. O poczuciu bezpieczeństwa już z nim rozmawiałam, przyjął do wiadomości ale teoretycznie nic się nie zmieniło - tu potrzeba zaangażowania dwóch strona ani ja ani on jakoś się do tego nie palimy. Ja nie jestem w stanie obudzić w sobie żadnych uczuć... Nie umiem się już do niego przytulić, zresztą on też o to nie zabiega, a kiedy mnie niechcący dotknie to sztywnieje... to nie jest normalny odruch, nie chce czuć się w ten sposób ale to jest odruch bezwarunkowy. Sądzę, że o normalnej pracy nie ma mowy - bo jak już się przyzwyczaił do bycia na swoim to z tego nie zrezygnuje jedynie może myśleć o przebranżowieniu się... Ważnym elementem w jego życiu jest mama, która wydaje mi się jest tak jakby "sterem". To ona nauczyła go, że firma nie powinna się finansować swoimi pieniędzmi, przecież od tego są banki, sądzę, że to dzięki niej nie umie chłodno analizować i kalkulować, tylko liczy na coś co może ale wcale nie musi się wydarzyć. Parę razy próbowałam mu uzmysłowić pewne rzeczy ale on zawsze twierdzi, że to dzięki niej on jeszcze funkcjonuje. W tej trudnej sytuacji, w której się teraz znalazł to tylko mama jest dla niego wsparciem (nieważne że pożyczyłam mu i zapożyczyłam się, żeby pomóc...) Powiedział mi coś takiego, że "mogłabym mu okazać większe wsparcie psychiczne ale rozumie, że jak ja mam mu okazać to on tez musi..." i koniec tematu.... Myślę sobie, że może emocjonalnie nie dorosłam do takiego życia, do stania u boku męża w takich sytuacjach, bycia przykładną żoną... Że jestem za młoda, za głupia i może ogólnie jestem beznadziejna napisał/a: niceone 2010-10-13 11:41 Coz, Twoj maz przegina, chociaz zapewne tego nie widzi i nawet nie rozumie... Ty tez nie robisz wszystkiego prawidlowo nie do konca przemyslalas wszystkie warianty - bo sama napisalas ze na poczatku Ci sie podobalo wszystko - tu mi sie nasuwa pytanie czy przestalo Ci sie podobac jak jego firma zaczela generowac straty (i nie mam na mysli meterializmu z Twojej strony tylko niechec do zycia w strachu o przyszlosc rodziny) - czy moze uwazalas (jak niestety duza czesc kobiet) ze maz nagle po slubie dozna olsnienia i stanie sie idealnym mezem o jakim marzylas? bo chyba w obu kwestiach czujesz sie obecnie nieszczesliwa. Sadze ze robisz duzo trwajac przy nim tyle czasu - jednak ani pozyczanie mu kasy ani ucieczki z domu na tydzien nic nie zmienia. Wg. mnie jest jedno dobre rozwiazanie. Dawalas na wszystko przyzwolenie,wiec teraz czas pokazac ze masz cos do powiedzenia - rozmawiacie, tlumaczysz mu ze chcesz byc z nim na dobre i na zle (tak jak zobowiazuje przysiega) i teraz jest to "zle". Jednak on sie musi jakos postarac, zarzadaj (masz prawo) zeby powiedzial Ci jak stoi cala sytuacja, ile czasu jeszcze potrzebuje zeby sie odbic od dna (posplacac dlugi) i czy zdaje sobie sprawe ze jak sie ta sytuacja nie zmieni to moze Ciebie stracic bo obciaza Cie to psychicznie za bardzo i nie potrafisz tak zyc... Dajcie mu jakas gorna granice - jakis deadline po przekroczeniu ktorego musza wystapic widoczne zmiany na lepsze - badz on pojdzie do pracy... PS. za wszelka cene nie dopusc do sytuacji w ktorej on moze zrozumiec Twoje zazalenia jako - klopoty finansowe - nie ma kasy - wiec Ty sie wycofujesz - bo jak firma stala dobrze to nie mialas problemow. Musi miec pewnosc ze kasa nie jest sama w sobie przyczyna... napisał/a: maruda83 2010-10-13 12:22 niceone ja wiem jak wygląda jego sytuacja i wiem, że nie mogę żądąć od niego określenia się w czasie, to jest nierealne poprostu niemożliwe... relacje między nami psuły już dawno a kłopoty finansowe był tzw. "gwoździem do trumny", to przelało czarę goryczy... Ja wiem, że sama nie jestem w porządku, ale nasza sytuacja na początku była zupełnie inna. Przecież przez te wszystkie problemy finansowe można przejść razem, da sie temu jakoaś zaradzić ale jeśli jest to "coś", jest wzajemne wsparcie, porozumienie i zrozumienie. A w naszym związku nic z tego nie funkcjonuje... I to nie jest tak, że jak było dobrze ja byłam jak jest źle to uciekam... może wkońcu (nareszcie) przejarzałam na oczy? nie wiem jak mam to nazwać... I tak jak napisałaś, pewnie sądziłam, że po ślubie jakoś to będzie, że w jakiś cudowny sposób wszystko się zmieni, owszem zmieniło, tylko na gorsze... Wiem, że jak zmieknę, zacznę być przy nim, to z pozoru będzie dobrze, ale tak naprawde problem zostanie zamieciony po raz kolejny pod dywan... a ile razy można... jest jeszcze coś takiego, że moja psychika w jakiś sposób zapomina o tym co było, dostosowuje się do tego co jest a ja tego już nie chce... To wszystko jest tak pogmatwane, tak skomplikowane, że naprawdę nie wiem co mam robić... Czy kiedyś mi się to ułoży w jakąś całość... Chciałabym z nim usiąść i porozmawiać, już tak konkretnie ostatecznie ale on mam swoje poważne problemy i mam wyrzuty sumienia, że nie powinnam mu dodawać jeszcze tego... Teraz jak to czytam to czuje się jak tak sierotka marysia... straszne... napisał/a: Lika 2010-10-15 09:40 maruda83 coś już postanowiłaś? podjęłaś jakieś decycje? a może coś się zmieniło? napisał/a: maruda83 2010-10-15 11:23 Lika, ja nie wiem co mam robić... zadałaś bardzo dobre pytanie a ja niestety nie wiem... wiem tylko, że jeśli nic nie zrobię to nic się nie zmieni... Nie mam siły już dłużej czekać na "a może jednak..." i chciałabym w ten weekend, żebyśmy określili co robimy - albo w tą albo w tamtą... napisał/a: zagubiona23 2010-10-15 11:52 maruda83, masz prawo do Szczęścia, a z tego co piszesz nie czujesz się w ogóle kochaną i szczęśliwą u boku Twego męża. Jesteście "świeżo" po ślubie, a już nie ma takich fundamentalnych rzeczy jak rozmowa, wsparcie i zrozumienie. Nie wróży to nic dobrego.. Zaproponuj mu tę rozmowę mimo jego problemów zawodowych, bo jedno nie powinno tłumaczyć drugiego. Czasem trzeba pomyśleć o sobie w związku i to nie jest egoistyczne. Może w tej rozmowie zaznacz że czujesz się z tym wszystkim fatalnie, że brakuje Ci czułości, że z Twojego punktu widzenia dużo zmieniło się na gorsze, dodaj, że potrzebujesz czasu, aby zastanowić się nad Waszym związkiem. A chcesz ratować małżeństwo? Zależy Ci na Twoim mężu? napisał/a: maruda83 2010-10-15 12:09 Zagubiona23, myślę, że oboje bylibyśmy szczęśliwi osobno. To nie jest tak, że ja jestem idealna a on jest tym złym. Żadne z nas nie robi nic by było lepiej... i może już to właśnie o czymś świadczy. Jest mi przykro bo kiedyś myślałam, że to na zawsze a teraz juz tak nie jest... Wiem, że jedynym wyjściem jest szczera, poważna rozmowa - do takiej się zbieram... Ja nie widzę nas razem, mam wrażenie że miedzy nami jest jakiś gruby gruby mur, którego nie da się już obejść... napisał/a: Lika 2010-10-15 21:59 maruda83 napisal(a): wiem tylko, że jeśli nic nie zrobię to nic się nie zmieni dobrze powiedziane Też jestem za rozmową ale taką poważną może najlepiej uporządkuj to sobie i np. wypisz sobie najpierw co musiałoby się zmienić żebyś była z nim szczęśliwa? o ile to jeszcze jest możliwe abyście byli razem szczęśliwi za co mimo wszystko trzymam kciuki. W tym momęcie tkwicie w jakimś chorym punkcie i każdy z was udaje że jest w porządku, ale w głębi duszy wiecie że nie jest i nie tak powinien wyglądać związek. Ale czy chcesz trwać w tym punkcie do końca życia, które mamy przecież tylko jedno?

Jesteś też obecna w jego myślach, i kiedy on jest z tobą, czuje lekkie mrowienie". 4. "Nie będzie używał wymówek. Nie będzie stopni i poziomów kochania. Żadnych "Kocham cię, ale nie jestem w tobie zakochany". Kiedy mężczyzna jest zakochany, może mieć od czasu do czasu zły dzień, ale nie będzie ględził o tym, czy chce być z

Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2018-01-23 19:48:05 karolka345x Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-01-23 Posty: 3 Temat: CHYBA nie chce z nim być.. jak kobiety piszą z jakimś problemem związkowym to się okazuje jaki ten jej facet jest zły, jak bardzo ją skrzywdził, oraz można by było jego durne zachowania i cechy wymieniać godzinami. Tutaj będzie nieco inny wątek, właśnie będzie taka różnica, że mój facet nie jest taki "zły".. a wręcz przeciwnie. Nie mam mu nic do zarzucenia. Oczywiście ideałem nie jest, dostrzegam pewne wady, ale to jak każdy człowiek i to na pewno nie powód do rzeczy..Ja mam 24 lata, on 29. Znamy się od pół roku i właściwie 2 tygodnie po poznaniu już byliśmy parą. Może to był błąd wchodzić tak szybko w związek, nie wiem. Jak byłam z nim 2-3 miesiące miałam nawrót depresji. Obecnie jestem pod opieką specjalisty, biorę leki, chodzę do psychologa. Mój stan jest .. ciężko określić, czasem średni, czasem zły. Jestem w stanie wykonać obowiązki, choć z trudem, ale daje jakoś radę. Natomiast jak już nic nie mam do roboty to zaszywam się w łóżku. Do tego czasem mam objawy psychotyczne, urojenia i omamy, ale to akurat u mnie zdarza się raz na jakiś czas więc nie jest to takie problematyczne. Czemu o tym pisze? Bo właśnie przez tą chorobę psuję związek i ogólnie mam wątpliwości czy go nie już mówiłam moje życie polega na obowiązki - praca - obowiązki - łóżko. Mam oczywiście przyjaciół, zainteresowania (albo miałam), ale to zaniedbuje. Wiem, że źle robię, ale na razie nie potrafię inaczej. Ale nie o tym ta dyskusja. No właśnie nie mam ochoty najmniejszej na spotkania z moim partnerem, nie mam ochoty z nim nawet rozmawiać przez telefon. Mam tylko ochotę, żeby zniknął i dał mi spokój, choć nie mam powodu. Nie czuję do niego kompletnie nic, jest mi obojętny. Mam wrażenie, że gdyby mnie olał to by to po mnie spłynęło i miałabym to gdzieś. On ciagle nalega na spotkania, bo nie widzieliśmy się miesiąc już. Ja ciągle odmawiam. Zarówno jego męczy ta sytuacja, jak i mnie. Mam dość tłumaczenia się, że nie chce się spotykać. Nie myślcie, że ja tylko na forum wystawiam kawę na ławę. Powiedziałam mu wprost to samo co wam. Nie jestem perfidną oszustką, zreszta oszukiwanie kogoś byłoby dla mnie męczące. Co on na to? Nic. Miał gdzieś to co wyznałam. Powiedział jedynie, że przemawia przeze mnie choroba i będzie czekał, aż wyzdrowieje bo on wie ze ja go kocham tylko to ta depresja. A ja nawet nie wiem czy to przez depresje czy po prostu to facet nie dla mnie. Męczy mnie ten związek, nie mam siły budować teraz relacji z nikim. Mówię mu wprost, że jest mi obojętny,że zastanawiam sie czy nasz związek ma sens, ale nie potrafie zerwać. On ciągle mi wmawia, ze jak zaczna dzialac leki to bedzie lepiej. A ja w to nie mi radzicie? Miał ktos taka sytuacje..? 2 Odpowiedź przez Lady Loka 2018-01-23 19:52:57 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,041 Wiek: w sam raz. Odp: CHYBA nie chce z nim być.. Nie kochasz masz potrzeby widzenia się z nim. Nie chcesz z nim jeszcze nie odeszłaś? Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 3 Odpowiedź przez Esthere 2018-01-23 19:56:55 Esthere Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-24 Posty: 637 Odp: CHYBA nie chce z nim być..Szkoda chłopaka. Współczuję mu. 4 Odpowiedź przez karolka345x 2018-01-23 19:57:08 karolka345x Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-01-23 Posty: 3 Odp: CHYBA nie chce z nim być.. Lady Loka napisał/a:Nie kochasz masz potrzeby widzenia się z nim. Nie chcesz z nim jeszcze nie odeszłaś?Ciężko powiedzieć.. Mam nadzieję, że coś może nagle się zmieni? Do tego ogarniają mnie niesamowite wyrzuty sumienia, że się tak zachowuje wobec niego, a on nic mi nie zrobił... 5 Odpowiedź przez Biały 2018-01-23 19:58:04 Biały Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-27 Posty: 277 Odp: CHYBA nie chce z nim być.. Nie masz ochoty spotykać się konkretnie z nim? Czy nie masz ochoty spotykać się z nikim tzn. również z rodziną i przyjaciółmi. Może to od leków tak cie muli i czujesz zmęczenie. A co to byłaby za miłość, gdyby kochającego nie było stać na trochę poświęcenia. 6 Odpowiedź przez karolka345x 2018-01-23 19:59:07 karolka345x Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-01-23 Posty: 3 Odp: CHYBA nie chce z nim być.. Biały napisał/a:Nie masz ochoty spotykać się konkretnie z nim? Czy nie masz ochoty spotykać się z nikim tzn. również z rodziną i przyjaciółmi. Może to od leków tak cie muli i czujesz wszystkimi nie mam ochoty się spotykać. Na samą myśl o spotkaniu z kimś czuję stres, lęk i niechęć. 7 Odpowiedź przez zmartwiony86 2018-01-23 20:02:08 zmartwiony86 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-05-18 Posty: 904 Odp: CHYBA nie chce z nim być..Nie wiem do końca z czym masz problem? Skoro masz taką cywilną odwagę że mówisz mu wprost - nie chcę teraz z Tobą być - to po prostu się tego trzymaj. Nie pisz, nie dzwoń, ignoruj jego telefony itp. No co możesz lepszego zrobić? Tłumaczyć w kółko jak pięciolatkowi?Mi też go żal, być może ma rację, że to wina choroby. Ale ostatecznie to i w jego interesie jest by spojrzał na świat realnie. 8 Odpowiedź przez Lady Loka 2018-01-23 20:15:09 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,041 Wiek: w sam raz. Odp: CHYBA nie chce z nim być.. Dla mnie moment, w którym się zastanawiam, to już moment, w którym gdzieś w środku wiem, że nie chcę tego związku. Bo co Ci się ma zmienić? Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 9 Odpowiedź przez Biały 2018-01-23 20:30:48 Biały Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-27 Posty: 277 Odp: CHYBA nie chce z nim być.. No ja bym nie był tak szybki w osądach. Sam jak przechodziłem przez depresje byłem strasznym dupkiem i miałem dość wszystkich i wszystkiego. Najbardziej żałuje tego jak traktowałem moją ówczesną dziewczynę do której do dzisiaj coś czuje, ale przynajmniej ona jest w nowych szczęśliwym związku. Naprawdę trudno ci tu coś doradzić bo nikt w internecie nie odgadnie na ile TY to TY. Leki, nerwy, obowiązki, zmęczenie to wszystko się kumuluje i zmienia nasz charakter i postępowanie. Najważniejsze co musisz wiedzieć! Nie wyleczysz depresji pracą i obowiązkami! Nie znaczy, to oczywiście, że masz w ogóle nie pracować. Kontynuuj leczenie, porozmawiaj ze specjalistą, może zmiana leków pomoże, albo organizm musi się do nich jeszcze przyzwyczaić. Musisz pracować nad sobą i przede wszystkim dla siebie. A co to byłaby za miłość, gdyby kochającego nie było stać na trochę poświęcenia. 10 Odpowiedź przez Lady Loka 2018-01-23 20:37:00 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,041 Wiek: w sam raz. Odp: CHYBA nie chce z nim być.. Też przechodziłam depresję. I też byłam wtedy w związku. Też nie chciałam widzieć mojego faceta. Facet mnie zostawił i to mi naprawdę na dobre wyszło, bo bez niego odżyłam od razu. Nikt mnie nie cisnął o spotkania, nikt nie krzyczał, że nie mam ochoty, nikt mi na końcu przy rozstaniu nie walnął, że wszystko, co do tej pory wydawało mi się we mnie dobre, tak naprawdę było złe, tragiczne i mi się leczyło depresję bez faceta u boku. I szczerze mówiąc to nie wróciłabym do tamtego za nic. Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 11 Odpowiedź przez Nya 2018-01-24 13:45:01 Nya Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-09-02 Posty: 439 Odp: CHYBA nie chce z nim być..A jaki miałaś do niego stosunek, jak było miedzy Wami ZANIM zaczął się nawrót depresji? 12 Odpowiedź przez Unreal 2018-01-24 13:52:51 Unreal Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-06 Posty: 251 Wiek: 35 Odp: CHYBA nie chce z nim być.. To koniec związku, powiedz mu szczerze o tym i nie zwódź Wszyscy, cholera, na "depresję" ostatnio chorują Pokolenie hipochondryków? Depresja to jest wtedy, jak Ci pieniędzy na koncie brakuje pod koniec miesiąca "Bóg stworzył ludzi, Samuel Colt uczynił ich równymi" 13 Odpowiedź przez jawaisen 2018-01-24 17:53:09 jawaisen Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-30 Posty: 243 Wiek: 25 Odp: CHYBA nie chce z nim być..Ten stan jest związany z Twoją chorobą. Jak sama piszesz: praca - łóżko. Jako, że pracę traktujesz jak coś co jest Ci niezbędne do funkcjonowania, musisz zarabiać, jak chłopak już tak potrzebny nie jest. Może faktycznie powinnaś w pierwszej kolejności zająć się dojściem do siebie,a później wchodzeniem w związki,bo to jest ciężka praca, wymagająca poświęcenia się drugiej osobie. Trzymam kciuki 14 Odpowiedź przez jawaisen 2018-01-24 17:56:54 jawaisen Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-30 Posty: 243 Wiek: 25 Odp: CHYBA nie chce z nim być..Ten stan jest związany z Twoją chorobą. Jak sama piszesz: praca - łóżko. Jako, że pracę traktujesz jak coś co jest Ci niezbędne do funkcjonowania, musisz zarabiać, jak chłopak już tak potrzebny nie jest. Może faktycznie powinnaś w pierwszej kolejności zająć się dojściem do siebie,a później wchodzeniem w związki,bo to jest ciężka praca, wymagająca poświęcenia się drugiej osobie. Trzymam kciuki Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź A może po prostu nie widzi w Autorce osoby do związku/seksu itp i zwyczajnie nie chcąc jej ranić taktownie stara się tłumaczyć że nie chce się wiązać. Z mojego doswiadczenia stwierdzenie "nie chcę się wiązać" jest często ugrzecznioną formą odpowiedzi " nie chcę się wiązać z Tobą" . napisał/a: escada 2011-02-14 12:22 Od paru lat jestem ze wspaniałym mężczyzną i niedługo planujemy ślub. On jest niezwykle czułym i wesołym człowiekiem, a przy tym mądrym i wykształconym. Wiele się od niego nauczyłam. Obydwojgu nam zależy, by druga osoba rozwijała swoje zainteresowania, dzielimy się obowiązkami domowymi i myślę, że naprawdę udaje nam się realizować to, co nazywa się dziś „związkiem partnerskim”. Poza tym bardzo się kochamy i nie ma między nami poważnych nieporozumień ani kłótni. W podobny sposób patrzymy na świat, mamy podobne plany życiowe… niestety, poza jednym. On chce wyjechać do Australii i zostać tam na stałe. Dostał od znajomego propozycję współpracy w bardzo dobrze rozwijającej się firmie. Jest to nareszcie to, czego szukał i będzie mógł tam „rozwinąć skrzydła”. Bardzo ciężko pracował, by zdobyć niezbędną wiedzę i doświadczenie w dziedzinie, którą się zajmuje. Wyjazd jest dla niego spełnieniem marzeń i wiem, że bardzo mu na tym zależy. Niestety ja nigdy nie brałam pod uwagę opuszczenia kraju i za granicę lubię jeździć tylko na krótkie wycieczki. Mam dobrą pracę oraz przyjaciół i rodzeństwo, z którymi nie chcę się rozstawać. Nie wyobrażam sobie, że miałabym ich widywać raz czy dwa w roku. Poza tym nigdy nie interesowałam się Australią i dla mnie to jest drugi koniec świata. Źle znoszę wszelkie zmiany otoczenia i kocham spędzać wakacje w Polsce w górach i nad morzem, wśród przyrody, którą znam i ludzi, których rozumiem. Wiem, że jeśli zgodzę się na wyjazd, nie będę szczęśliwa. Trudno jest mi rozmawiać o tym z moim narzeczonym i boję się, że sytuacja ta może doprowadzić do rozstania. Nie chcę, by przeze mnie rezygnował ze swoich marzeń, a jednocześnie nie jestem w stanie poświęcić swoich. Zupełnie nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć i jaką podjąć decyzję. Szkoda, by nasz związek się rozpadł, zwłaszcza że trudno będzie po raz drugi spotkać tak wspaniałą osobę i tak bardzo się zakochać. Wciąż myślę o tym, jak się zastanawialiśmy ile chcemy mieć dzieci i pamiętam ile radości sprawiła nam ta rozmowa. Wiem, że cokolwiek zrobię, będę tego żałowała…
Nie wiem, czy powodem mojego problemu jestem ja sam, czy uczucie które siedzi we mnie do danej Kobiet, nie radzę sobię z nim, staram zapomieć, czytałem nie raz na forach internetowych co mógłbym zrobić, aby spowodować, żeby dana dziewczyna chciała do mnie wrócić, pomagało mniej lub bardziej, przynajmniej w stopniu takim, iż
Dołączył: 2012-02-19 Miasto: Toruń Liczba postów: 1485 18 maja 2014, 15:01 Znam go tak naprawdę od dawien dawna na początku z widzenia,później pracowaliśmy razem przez pół roku,poznaliśmy się trochę, jego zwolnili bo pił i nie przychodził do pracy.,, D. jest alkoholikiem, już teraz nie pijącym ale alkoholikiem zostanie to końca życia., Kilka miesięcy temu wrócił z odwyku, i to wtedy się zaczęło, zaczął pisać co tam w pracy od kiedy pracowaliśmy razem miałam z nim bardzo dobry kontakt, wiec jest całkiem inny niż wszyscy, wiecie jacy są faceci,jak nikogo nie ma to przyjdą i pogadają, a jak już ktoś jest to popisówa na całego, a on nie,czy ktoś jest czy nie on zawsze zachowuję się tak naprawdę wspaniałym mężczyzną,kochanym,mądrym, miłym, opiekuńczym. W jego towarzystwie czuję się wspaniale. Siostra zna go lepiej niż ja i dużo mi o nim opowiadała,mówiła że swoje dziewczyny traktuje jak księżniczki, i ja to widzę chociażby po sobie, ale kilka lat temu zdarzyło się coś o czym nie mogę zapomnieć, przy każdym spotkaniu z nim to co się wtedy stało do mnie wraca, mój D. pod wpływem alkoholu spowodował wypadek, dziewczyna która z nim jechała nie przeżyła wypadku., , wszyscy mi mówią że mam się tym nie przejmować, że gdyby nie chciała z nim pojechać to by nie pojechała, ale ja nie potrafię. Przecież jej nie brać, Nie wiem co mam robić, boję się również jego alkoholizmu, zawsze powtarzałam sobie że nie chcę mieć nic wspólnego z alkoholem(mój ojciec jest alkoholikiem),naprawdę nie wiem co mam robić, z jednej strony wiem że nie znajdę już takiego wspaniałego faceta jak on a z drugiej jego przeszłość nie daję mi spokoju, co ja mam robić? Dołączył: 2013-08-19 Miasto: Warszawa Liczba postów: 517 18 maja 2014, 22:58 Fuffa napisał(a):Nie wiem, czy związałabym się z alkoholikiem- sporo się napatrzyłam w ośrodku odwykowym. W ciągu życia nauczyłam się jednego- (pewnie to zabrzmi okropnie, ale trudno)- każdy zasługuje na drugą szansę, ale niekoniecznie JA właśnie muszę ją dawać...Dokładnie. Nie jestem aż tak humanitarna i zbyt sobie cenię swoje zdrowie psychiczne na takie chyba też bym sobie odpuściła poważny związek z takim facetem. Dołączył: 2012-08-16 Miasto: Częstochowa Liczba postów: 4861 18 maja 2014, 23:56 ANULA51 napisał(a):nie sluchaj nikogo idz za glosem serca bo widze ze tu jest pelno dziewczyn co jadem pluje na chlopaka Tu nie chodzi o plucie jadem, ale sorry, facet zabił człowieka przez swoją głupotę, to nie jest błachostka o której można zapomnieć, ja bym zawsze miała w głowie że mój ukochany zniszczył komuś życie, czyli rodzinie dziewczyny Dołączył: 2008-03-05 Miasto: Annaja Liczba postów: 312 19 maja 2014, 02:28 Alkoholizm jest chorobą ,myślenie osób uzależnionych jest zaburzone, ci ludzie nie działają sie ile czasu nie pije,czy chodzi na mityngi AA ,czy należy do jakiejś wspólnoty ,wtedy jest mniejsza szansa ,że wróci do nałogu . W tej chorobie są nawroty .Republika emituje program 12-ty Krok poczytaj Byś moze to ,że zabił tę dziewczynę wstrząsnęło nim na tyle ,ze juz nie weżmie alkoholu do może . Edytowany przez JzBeata 19 maja 2014, 02:43 Dołączył: 2008-10-16 Miasto: Lodówka Liczba postów: 1726 19 maja 2014, 07:22 (Elza) napisał(a):Ludzie sięzmieniaja... w końcu jest po odwyku. Ja bym dała szansę... Ale JEDNĄ! ludzie sie NIE zmieniaja. Ludzie staraja sie panowac nad slabosciami ale e odpowiedniej sytuacji , w odpowiednim czasie zawsze wychodzi z nich praedziwy charakter. Dołączył: 2012-05-11 Miasto: Gliwice Liczba postów: 5431 19 maja 2014, 07:41 ''wiem że nie znajdę już takiego wspaniałego faceta jak on''litości dziewczyno ! Dołączył: 2013-04-05 Miasto: Zielona Góra Liczba postów: 1973 19 maja 2014, 08:17 A gdyby zamiast tej dziewczyny jechało z nim Wasze dziecko? Po alkoholu się nie prowadzi. Nie tylko pije, ale jeszcze jest nieodpowiedzialny. Masz w domu już jednego alkoholika. Wiesz jak to wygląda. I musisz pamiętać, że ludzie sie nie zmieniają dla kogoś, tylko dla siebie. Zmieni się, jeśli do tej pory, pod Twoim wpływem tego nie zrobił? Jakie będziesz miała życie Ty i Wasze dzieci, jeśli się nie uda i On nie będzie chciał przestać? Chcesz ryzykować Swoje życie? Jedyne życie? Bereniczkaa 19 maja 2014, 09:36 alkoholizm to choroba.... w której często zdarzają się alkoholików, którzy szli na odwyk i spędzali na trzeźwo kilka lat, zakładali rodziny, tylko po to, żeby po kilku latach zapić się na jednak potwierdza się w Twoim przypadku, że dziewczyny lgną do takich mężczyzn, jakimi byli ich ojcowie. błagam, zostaw go.. nie niszcz sobie życia. zasługujesz na spokój u boku kogoś, kto nie jest alkoholikiem. meryZpakamery 19 maja 2014, 09:57 Hasło klucz : twój tata ma problemy z się idealnie w schemat osoby współuzależnionej, która podświadomie dąży do związku z uzależnioną osobą!Rzuć chłopaka, nawet z nim nie zaczynaj, bo powielisz schemat z domu!A potem zapisz się na terapię dla DDA. Pomoże Ci zrozumieć, dlaczego podjęłaś najlepszą decyzję w życiu i nie związałaś się z tym gościem. Chrzań zdanie innych, to jest Twoje życie, Twoja przyszłość - nie ich! Alkoholik - to krzyż na całe życie. Masz siłę go nosić?? I gość będzie najcudowniejszym księciem z bajki...aż znowu zacznie pić. Potem będzie "płacz wódki" i kajanie się. Potem odwyk. Potem znowu książę z bajki...i tak w koło. Zero stabilizacji. Zero pewności, że nie zacznie pić. Zero normalnego życia. Nie daj się w to wmanewrować!! Szkoda życia. Dołączył: 2008-03-11 Miasto: Kraków Liczba postów: 2023 19 maja 2014, 10:22 To mniej ważne czy on się zmieni czy nie. Ale jako córka alkoholika w żadnym wypadku nie powinnaś się wiązać z kolejnym alkoholikiem, pijący czy nie- to bez różnicy. Nikt nie jest w stanie Ci zagwarantować, że on kiedyś znowu nie sięgnie po alkohol. Bardzo możliwe, że nie poradzisz sobie gdyby Twój partner znów zaczął pić. Myślę, że wykazujesz dużo cech DDA. Najlepiej przepracuj z jakimś dobrym psychologiem czy terapeutą zajmującym się tym tematem swoje relacje z ojcem. To nie prawda, że nigdy już nie spotkasz takiego faceta. Wspaniałych mężczyzn jest wbrew pozorom całkiem sporo:). Dołączył: 2013-01-07 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 63 19 maja 2014, 10:45 Psychologia mówi tak, że kobiety wybierając sobie partnera, często, ale nie zawsze wybierają podobnego do swojego ojca, i teraz Ty zastanów się jaką masz pewność, że nie będziesz miała w przyszłości "powtórki z rozrywki" bardzo nie przyjemnej. Są osoby, które naprawdę z alkoholu się wyleczyły, ale mimo wszystko są alkoholikami dalej. Zastanów się, czego chcesz od życia ? czy wiążąc się z Tym człowiekiem, spełnisz się poprzez pomaganie mu w walce z alkoholem ? może gdzieś głęboko w Tobie są wyrzuty, że Twój ojciec pił przez Ciebie, że mogłabyś mu pomóc etc (to wszystko tylko domniemania) i teraz chcesz związać się z nim, ze świadomością, że po odwyku jest jeszcze dużo pracy przed nim. A ten obraz, który do Ciebie wraca, to trauma, będziesz już ją miała zawsze, uwierz mi. Nie chcesz być dziewczyną wolną, od tych złych myśli ? Chcesz, dlatego nie wiąż się z nim, znajdziesz sobie takiego. Psychologia znowu mówi, że i tak zrobisz co chcesz, chyba że forum internetowe będzie miało, na Ciebie wpływ. Ale zobacz jak dużo osób się odezwało, i pomyśl bardzo rozsądnie, myśl głową nie sercem, bo będziesz nieszczęśliwa. Powiedział również, że przez tyle lat nigdy o mnie nie zapomniał, że "wybrał mnie" i chce być ze mną. Stąd moje pytania: Czy osoba biseksualna może być w stałym związku? Czy nie będzie odczuwać "niespełnienia" będąc tylko z kobietą? Bardzo go kocham, ale chciałabym mieć w przyszłości rodzinę i nie wiem, czy mogę mu Home Miłość i RelacjeProblemy Miłosne zapytał(a) o 14:57 Chce z nim być ale nie wiem czy to a sens Jestem z chłopakiem od wtorku bardzo mi się podoba ciągnie mnie do niego ale boje się podejść pogadać i wgl już się calowalismy przytulalismy i wgl ale ostatnio czuje jak bym z nim nie była i bym mu się nie podobała A każdy już wie ze jesteśmy razem ale ja po prostoty boje się do niego podejść co ja mam zrobić ;-;? Odpowiedzi Oczekuje czegoś więcej( wiesz) blocked odpowiedział(a) o 15:01 Najwidoczniej nadal nie możesz uwieżyć, że jest z tobą i wstydzisz się do niego podejść. Jak go kochasz to się za niedługo przyzwyczaisz Tomson77 odpowiedział(a) o 15:01 No nie wiem czy jesteście razem jak się go boisz XDDD Uważasz, że ktoś się myli? lub "Jest jeszcze młody, energiczny, kreatywny, nie tak jak panowie w moim wieku, którym często po prostu już się nie chce", tłumaczy Kamila, która spotyka się z dużo młodszym mężczyzną. Chociaż w naszej kulturze przyjęło się, że mężczyzna powinien być starszy od swojej partnerki, dziś już nikogo nie dziwią związki, w których kobieta ma kilkanaście, a nawet i więcej lat
być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:16:56 Muszę się po prostu wygadać, jestem w związku od 4 lat, ja 22 on 24 lata. No i ostatnio coś się popsuło, nie to żebyśmy się ciągle kłócili, ale zaczyna mnie denerwować, nie mam specjalnej ochoty się z nim widywać. Wkurzają mnie te jego fochy a rozmowy mają marny skutek, przeważnie kończą się kłótnią i zarzucaniem mi, że jestem oschła. Wkurza mnie też to, że przestał dbać o swoje ciało, przestaje mi się podobać. Myślałam, żeby to zakończyć bo tak związek nie powinien wyglądać, ale z drugiej strony boje się, że popełnię wielki błąd. Kocham go jeszcze, ale brak mi jakiś głębszych emocji. Planowałam z nim przyszłośc i przeraża mnie, że teraz miałoby się to wszystko skonczyć, poza tym nie chce go zranić i nie wiem czy bym nie tęskniła a o powrocie pewnie nie mam co liczyć. Chyba się w tym wszystkim pogubiłam... W dodatku pojawił się ktoś inny, ale nie umiem chyba rzucić tego wszystkiego dla nazwijmy to chwilowego i całkowitego zainteresowania tym drugim, może i podoba mi się, może i ciągnie mnie do niego, ale mam rzucić wszystko a on mnie potem odtrąci, głupia i naiwna nie jestem, beznadziejna sytuacja. Nawet nic mnie z partnerem nie łączy, czasem zastanawiam sie jakim cudem tyle lat ze sobą jesteśmy, skoro tak bardzo się różnimy, nie mamy wspólnych znajomych, osobno chodzimy na imprezy. z drugiej strony jak myślę, że miała bym mu powiedziec "to koniec" wszystko w środku mnie skręca i boli. Skąd mam wiedzieć, że powinnam to przerwc niż oszukiwac, że wszystko gra... Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-02-09 18:42 przez tajemniczaKobieta. być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:20:11 Chcesz z nim być czy nie chcesz porzucić planów, które sobie już pięknie opracowałaś w głowie? Byłam w podobnej sytuacji, zerwałam i szybko mi przeszło. być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:20:17 sprobuj odnowic stare uczucie, daj cos od siebie do tego zwiazku, przypomnij sobie jak bylo na pocztaku, pogadajcie na spokojnie niech kazdy powie co mu lezy na serduchu a jak sie nie uda to trudno. chociaz nie bedziesz mogla sobie zarzucic ze nie probowalas. a nowy chlopak to nowe zauroczenie ale dlatego ze w Twoim zwiazku nie dzieje sie dobrze dlatego kreci Cie ktos inny. Najpierw zawalcz o chlopaka, powodzenia być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:23:53 Cytatgala-gradiva Chcesz z nim być czy nie chcesz porzucić planów, które sobie już pięknie opracowałaś w głowie? Byłam w podobnej sytuacji, zerwałam i szybko mi przeszło. a kochałas go? być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:26:45 Ja trochę nie rozumiem, piszesz, że kochasz, a potem, ze Cię z nim nic nie łączny. Takie trochę "masło maślane" dla mnie. być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:26:47 Tak sie zastanawiam po tym co piszesz wioskowac mozna ze bylas z nim tylko dla fajnego ciala, a teraz sie 'zapuscil' i juz nie chcesz z Nim BYc? Sądzilam,ze kocha sie mimo wszystko, mimo to, ze czlowiek ma swoje wady a nie za cos np za to, ze fajnie wyglądał Czy Ty Go w ogle kochalasz/ kochasz? przemysl to dobrze, zanim podejmiesz kroki, ktorych bedziesz zalowac Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-02-09 18:28 przez aguska9216. być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:30:40 Cytataguska9216 Tak sie zastanawiam po tym co piszesz wioskowac mozna ze bylas z nim tylko dla fajnego ciala, a teraz sie 'zapuscil' i juz nie chcesz z Nim BYc? Sądzilam,ze kocha sie mimo wszystko, mimo to, ze czlowiek ma swoje wady a nie za cos np za to, ze fajnie wyglądał Czy Ty Go w ogle kochalasz/ kochasz? przemysl to dobrze, zanim podejmiesz kroki, ktorych bedziesz zalowac nigdy nie miał fajnego ciała, ale teraz robi mu się mięsień piwny. Po prostu się zakochałam w nim i tak to trwa sobie być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:32:03 Boisz się zostać sama a swojego już raczej nie kochasz. być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:34:24 Jak o starym płaszczu...Wiesz, kup nowy, ale taki tańszy na jeden sezon. Bo taki lepszy żal wyrzucić, a chce się nowości, a potem jak do niego wrócić jak już niemodny... być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:35:04 CytattajemniczaKobietaCytatgala-gradiva Chcesz z nim być czy nie chcesz porzucić planów, które sobie już pięknie opracowałaś w głowie? Byłam w podobnej sytuacji, zerwałam i szybko mi przeszło. a kochałas go? Przez 2 lata - oczywiście, bardzo kochałam i wydawało mi się, że to już będzie mój mąż itepe. A potem nie zauważyłam, że przestałam kochać, bo trzymały mnie plany, które sobie stworzyłam i myślałam, że może to jeszcze jest miłość. A myślałam już glównie o tym, że zaplanowaliśmy to czy tamto, że tak bardzo lubię jego mamę etc. - trzymał mnie głównie sentyment. być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:37:24 Cytatalicja70 Jak o starym płaszczu...Wiesz, kup nowy, ale taki tańszy na jeden sezon. Bo taki lepszy żal wyrzucić, a chce się nowości, a potem jak do niego wrócić jak już niemodny... po co mnie krytykujesz? być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:46:52 CytattajemniczaKobietaCytatalicja70 Jak o starym płaszczu...Wiesz, kup nowy, ale taki tańszy na jeden sezon. Bo taki lepszy żal wyrzucić, a chce się nowości, a potem jak do niego wrócić jak już niemodny... po co mnie krytykujesz? Już tak mają bo ich życie jest super i się wszystko układa więc należy innym cisnąć być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:48:51 CytattajemniczaKobietaCytatalicja70 Jak o starym płaszczu...Wiesz, kup nowy, ale taki tańszy na jeden sezon. Bo taki lepszy żal wyrzucić, a chce się nowości, a potem jak do niego wrócić jak już niemodny... po co mnie krytykujesz? Tak odebrałam ten post. To też daje do myślenia, może rzeczywiście w grę wchodzi bardziej to, że się nauczyliście bycia razem, a nie uczucie.. i ten wtręt o kimś innym - oczywista chęć nowości. Nie chciałam żebyś to odebrała jak krytykę, tylko nie doszukałam się uczucia w tym poście. Po prostu jak o starym płaszczu - żal wyrzucić, bo jeszcze się nadaje, ale już się nie bardzo podoba i nie nosi się go już nigdzie, a ładny czerwony na wystawie widziałam, ale nie wiem czy nie zabraknie mi potem kasy na żarcie.... ewelina19898 ależ nie musisz o mnie mówić w pluralis majestatis być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:52:18 Powinnaś zmienić podejście do swojego związku i chłopaka. Zacznij się bardziej angażować, zróbcie wspólnie coś szalonego(jakaś wycieczka, znajdźcie sobie jakąś pasję itp.). Powinniście więcej rozmawiać o swoich uczuciach i poświęcać więcej czasu na czułości. Przypomnij sobie piękne chwile, które spędziliście razem przez te 4 lata. Nie będzie Ci żal, naprawdę go nie kochasz? Może faktycznie jesteś oschła, przestałaś się angażować w związek i olewasz swojego chłopaka, bo wmówiłaś sobie, że on Cię już nie pociąga i nudzi. Może to tylko rutyna, a Ty chcesz zniszczyć związek, bo poza tym w Twoim życiu pojawił się ktoś inny i masz przez to wszytsko negatywne nastawienie do obecnego partnera i związku. Zerwiesz i będziesz w przyszłości żałować Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-02-09 18:53 przez duchess93. być z nim czy nie? 09 lut 2013 - 18:55:03 jeśli nie czujesz się szczęśliwa, to znaczy, że nie powinnaś z nim być. takie jest życie. nie każda osoba z którą się zwiążemy musi być tą ostatnią. postaraj się przypomnieć sobie, co robiliście na początku, dlaczego było wtedy tak fajnie. przeprowadźcie szczerą rozmowę, jeśli ona nie poskutkuje, nic się nie zmieni, a Ty będziesz nieszczęśliwa - odejdź. bo nie można być z kimś na siłę. Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
„Nie mogę teraz o tym decydować. Nie wiem nawet, co myśleć”. „Czy nie chciałaś zemścić się na Cagatayu? Oto twoja szansa. Cagatay też na to zasłużył. Jeśli dowie się, że jestem po twojej stronie, będzie bał się do ciebie zbliżyć”. „Cagatay nikogo się nie boi” – mówi z przekonaniem Yildiz. Odp. cropkaMember Tematów: 31Odp.: 56Stały bywalec Mam 19 lat, on 20 . Bylam z nim ok 2 miesiace. Zerwalam qte]]]3]48888844444 parvatiMember Tematów: 47Odp.: 4641Guru 2 miesiace to zaden zwiazek. nie nauczylas sie zyc z nim, wiec pisanie o nauce zycia bez niego jest nieco smieszne. mloda jestes-baw sie. co ci zalezy. CzersiMember Tematów: 13Odp.: 741Zasłużony „Alkohol robi swoje”-To nie pij 🙄 Ja nigdy nie piję na imprezach,no chyba,ze symbolicznie umocze jak juz zostało napisane 2 miesiace to prawie jak nic,strasznie na ta impreze,zachowuj sie naturalnie,moze cos do Ciebie zagada jesli mu co to za facet,który musi czekac na impreze,zeby powalczyc o kobiete… TwisterParticipant Tematów: 3Odp.: 224Zapaleniec Nie sprobojesz to sie nie przekonasz. Idz na impreze, nie pij za duzo zebys kontrolowala to co mowisz i robisz. Zobacz jak sie bedzie zachowywal, co powie, jak sie bawi, co bedzie robil i sama postanowisz czego chcesz, nikt Ci nie podpowie zrob to i to, nie pokaze palcem 🙂 Idz i baw sie 🙂 KatieMember Tematów: 1Odp.: 591Zasłużony Powinnaż iżc na imprezę najlepiej z jedna z tych koleżanek i spędzać czas z nią, a ten typ, jak zagada, pogadaj i tyle. Imprezowe spontany to nic dobrego, więc lepiej wszystko na trzeźwo i spokojnie rozegrać. No i najlepiej nie pij 😉 WarnGirlMember Tematów: 50Odp.: 4672Guru Gdyby on rzeczywiżcie chciał znowu byc z Tobą,to nie potrzebowałby imprezy aby z Tobą tym jesli na tej imprezie oboje wypijecie to faktycznie może do czegos między wami dojżć…ale czy to będzie wielki powrót??niewydaje mi się… JoziaMember Tematów: 19Odp.: 1181Maniak idz, pij, wyladuj z nim w łóżku i korzystaj z bycia nastolatką 😀 szalej zamiast martwić się o dwumiesięczny „związek”, który się nie udał. TwisterParticipant Tematów: 3Odp.: 224Zapaleniec hehehe Józia, moze wpadniesz jutro do mnie na urodziny ? 🙂 bedziemy szalec i nie martwic sie niczym 😉 😛 TrancEyeMember Tematów: 17Odp.: 339Pasjonat @Józia wrote: idz, pij, wyladuj z nim w łóżku i korzystaj z bycia nastolatką 😀 szalej zamiast martwić się o dwumiesięczny „związek”, który się nie udał. Ja też zapraszam. 😀 😛 JohaniMember Tematów: 10Odp.: 233Zapaleniec Ale temat, tak samo brawo za rozwinięcie postu. Nic nie wiadomo, żadnych przyczy czy przemysleń na temat zerwania. Czyli nie zawracaj sobie tym głowy. Autor Odp. Musisz się zalogować by napisać odp. w temacie: " NIE WIEM CO ROBIC CZY ZNOWU Z NIM BYC ???" .
  • bhwwpu9nev.pages.dev/69
  • bhwwpu9nev.pages.dev/221
  • bhwwpu9nev.pages.dev/810
  • bhwwpu9nev.pages.dev/972
  • bhwwpu9nev.pages.dev/431
  • bhwwpu9nev.pages.dev/916
  • bhwwpu9nev.pages.dev/337
  • bhwwpu9nev.pages.dev/512
  • bhwwpu9nev.pages.dev/636
  • bhwwpu9nev.pages.dev/508
  • bhwwpu9nev.pages.dev/892
  • bhwwpu9nev.pages.dev/327
  • bhwwpu9nev.pages.dev/754
  • bhwwpu9nev.pages.dev/659
  • bhwwpu9nev.pages.dev/67
  • nie wiem czy chce z nim być